Na początku było jak zwykle: w metrze ludzie w obcisłych gatkach, z workami, numerami, rozgadani, nerwowi. Im bliżej Dworca Gdańskiego, tym obcisłych gaci, worków, numerów, rozmów i nerwów więcej. Na powierzchnię wylała się już fala, a do startu wciąż pozostało półtorej godziny.