Dziki Maraton Lubelski to idea, która miała promować bieganie i organizacje biegu maratońskiego w Lublinie w przyszłym roku, gdyż w tym nie udało sie zaroganizować oficjalnych zawodów (głównie z powodu braku sponsorów). Zostaliśmy zaproszenie przez naszego klubowego kolegę Trójkowicza i razem było nas 4-ech Vege Runners’ów.
Okazało się, że nie jest to aż taka kameralna impreza, bo wystarowało 40 osób na pełnym dystansie, a na pólmetku i 32km dołaczały jeszcze dodatkowo grupki, więc do męty dotarło nas dobrze ponad 100 osób. W dużej częsci bardzo fajna trasa zielonymi przedmieściami Lublina(zalew Zemborzycki, rzeczka Bystrzyca). Biegliśmy wszyscy jedną grupą z tępem na 4h30, co pozwalało na swobodną rozmowę z różnymi biegaczami.Jak wiadomo wśród biegaczy jest sporo więcej wegetarian niż tylko w samym naszym klubie, tak było też na tym biegu,a kilka osób nawet zadeklarawoło zainteresowanie biegania w naszych barwach:)
Choć był to dziki, kameralny maraton to przy tym bardzo dobrze zoorganizowany. Wszyscy dostali piękne biegowe koszulki Maratonu Lubelskiego, a samochód-platforma z wspraciem duchowym, napojami i bananami jechała cały czas przed nami. Na mecie na błoniach pod Zamkiem dostaliśmy ciekawe medale, czekała też pasta (także wegetariańska), masaż, perła…a to wszystko bez kolejek w piknikowej atmosferze 🙂 Dziki Maraton Lubelski to zupełnie coś innego niż kilkutysięczne maratony, było to bardzo miłe przeżycie i zaszczyt uczestnictwa w takim kultowym wydarzeniu.
Wieczorem czekał nas drugi maraton, tym razem kulturalny. Co roczna noc kultury to masa wydarzeń na bardzo fajnym poziomie. I tak jak maraton lubelski były to bardzo kameralne, ciekawe i dość alternatywne koncerty,instalacje … wystawy.
Polecamy wszystkim lubelski duatlon za rok !
Wiecęj zdjęć w galeri państwa Śtaśkiewicz