Za oknem śnieżyca i wiatr a tutaj trzeba zjeść śniadanie i udać się nad Maltę gdzie startuje Poznański półmaraton i pomyśleć że dwa tygodnie temu na maniackiej było 21 stopni na plusie. Po dotarciu na miejsce cały czas nie wyglądało to kolorowo nad jeziorem wiatr był jeszcze większy, więc szybko ogrzać się do budynku i 30 minut przed startem trucht na ul. Baraniaka i startujemy….
Ale na szczęście na samym starcie zrobiło się nawet miło, wiatr jak by ustał pojawiło się słoneczko, więc pozytywnie.Teraz jednak pojawił się dylemat w mojej głowie jak mam biec w końcu tydzień temu biegłem w Warszawie i tam nie udało się pobiec jak zakładałem, więc może dzisiaj spróbować, ale czy dam radę, tak się zastanawiałem do 5km i podjąłem decyzję, że jednak odpuszczę choć do 10km tempo trzymałem na podobny wynik jak w Warszawie, ale jednak odpuściłem żeby nie żałować na końcówce i to było mądra decyzja, dałem się wyprzedzić po 11km większej grupce biegaczy i swoim tempem biegłem do mety a na 19km delikatnie przyśpieszyłem co dało mi dokładnie o minutę gorszy czas jak tydzień wcześniej. Bieg po mimo miejscowych podmuchów wiatru był fajny, a życiówkę zrobi się następnym razem bo czuję że jest przyzwoicie po zimie i można atakować. Ale życiówkę udało się pobić Adze a też biegła tydzień wcześniej więc można i to mnie dodatkowo motywuje przed kolejnym biegiem, brawo Aga…
Sklasyfikowano 3 Vege Runnersów, oto wyniki netto:
Słonik 1:24:23
Natacao 1:40:34 ż
Agnieszka 2:04:40