Nic nie robi tak dobrze na motywację, jak towarzystwo innych osób, które mają te same cele. Tzn. jedna osoba chce biegać, druga osoba odpoczywać, trzecia dobrze zjeść. Efekty najlepsze. Spotkanie w Vege Point u Ani i Jacka Przybyszów to pierwsze miłe zaskoczenie. Wspaniałe miejsce, gdzie opowieści Ani przeplatają się ze sztuką na jej obrazach i muzyką, sączącą się w głębi domu. Kolacja smakowała wybornie, ale trzeba było położyć się spać, żeby rano wstać na jogę.

Oba dni obozu były bardzo dobrze wykorzystane, co do minuty. Świeże soki pobudzały do życia z rana, joga w pięknej stodole uelastyczniała ciało i psyche, bieganie było celem samym w sobie. Trochę późniejsze śniadanie to raj, biorąc pod uwagę wcześniejszy wysiłek. Vege Point to wspaniałe miejsce na mapie wegańskiego jedzenia. Późniejsze zajęcia to aktywność na różne sposoby – zwiedzanie przecudnego Sandomierza, który ma 1000 lat i chyba 1000 ciekawych miejsc, chodzenie po Górach Pieprzowych, które wydają się niegroźne, a są dobrym wyzwaniem, gdy Pająk wymyśli trasę, piękne widoki na okoliczne sady i Wisłę, zwiedzanie sandomierskiej podziemnej trasy i zabytków oraz SUP dla każdego chętnego.

Ten weekend był pełen aktywności, kultury i nowości. Wszystko w najlepszym towarzystwie, więc można było i śmiać się, i czilować aż do wieczornego przytulania psa. Wypoczynek w pigułce.

-Olga

Jeżeli jesteś zainteresowany/a kolejną edycją daj nam znać.