Po pierwsze, lubię pięć kilometrów. Nawet jeśli zacznie się za mocno, nie umrze się po drodze, co najwyżej trochę za linią
mety. …Adam piszę o biegu charytatywnym, na którym wskoczył na swoje pierwsze pudło !
II Lubię też okolice Centrum Olimpijskiego. Raz, że tam ciągnęła się trasa moich pierwszych zawodów, 6. Biegu Wegańskiego, podczas których prawie zszedłem, a dwa, że przebiegłem niedaleko sto kilometrów podczas dwudziestu piątek w ramach Setki Stulecia. Trzy, że podczas 8. Biegu Wegańskiego, po którym postanowiłem dołączyć do klubu VR, dobiegłem na metę jedenasty i ósmy w łączonej kategorii M30-49 (także dziś mam o tę
łączoną kategorię psie smuteczki). Pamiętam, że długo się nie mogłem otrząsnąć. Jedenasty.
III
No więc prawie zaspałem na Bieg Czas na Wzrok. Wstałem wcześnie, elegancko, kawa, ciasto, które piekłem przedwczoraj, poczta, takie tam. Tyle że przysiadłem na kanapie w swoim pokoju, mówię na nią szezlong, a wtedy przyszła się przytulać starsza Matylda, a gdy zeszła, przyszedł ugniatać Lulek. I przysnąłem. Na szczęście Lulek zlazł, ocknąłem się, ubrałem i pojechałem.
IV
Przypiąłem rower, zostawiłem rzeczy w depozycie, szybko się rozgrzałem, konferansjer w swetrze z Myszką Miki robił jakieś suspensy i podśmiechujki, ale w końcu strzelił i ruszyło z kopyta 1048 zawodników. W czasie biegu myślałem różne rzeczy: „O, kilometr za mną, teraz to już z górki”. Albo: „O nie, dopiero drugi kilometr”. Albo: „Trze ci, do brze, tyl ko się nie zes raj”. Albo: „Czwarty? Nie piąty?”. I pyk, meta.
V
Potem dość długo czekałem na esemesa z wynikami, żeby się dowiedzieć, czy mogę jechać do domu na późne śniadanie, czy mam czekać, bo może jakieś ceremonie, nagrody, sława, pieniądze, samochód na weekend. Z tego czekania nie poszedłem kupić sobie niczego do żarcia, a wystawiły się bodaj trzy wegańskie stoiska w miasteczku. W końcu wpadłem na to, że może są jakieś listy. Wywiesili.
VI
Kiedy przepychałem się przez tłum, myślałem sobie: „Spokojnie, Pluszko, masz medal, zbierasz medale, ten jest sześćdziesiąty ósmy, na puchary przyjdzie czas, pobiegasz jeszcze dwadzieścia lat i samo się będzie pykało. Co zawody, to pucharek. Cierpliwości”. I myślałem jeszcze: „Jakby co, Pluszko, będziesz pierwszy wśród wszystkich Vege Runnerów, którzy dziś wystartowali. Jedynym, ale wciąż pierwszym”.
VII
Przybiegłem dziewiąty na tych 1048 biegnących i pierwszy w swojej kategorii wiekowej. I byłem na scenie. I to strasznie miłe uczucie. I prowadzący w sweterku z Myszką Miki, gdy mnie wyczytywał, powiedział głośno:
– Vege Runners!
I to też było miłe.
Adam Pluszka