w Duathlonie w Makowie Maz. udało mi się wywalczyć 2 miejsce. Jako drużynę miałem wpisane „Vege Runners”. Miłe, że konferansjer podczas dekoracji zaznaczył, że można bez mięsa. Poniżej mini-relacja z imprezy Duathlon Maków Mazowiecki ( 5km bieg / 20km rower/2,5 km bieg). Czyli sprint, czyli rzeźnia, czyli dajesz max non stop i nie ma czasu na jedną myśl.
2 miejsce po ciężkiej walce. Pierwsza była gruba ryba, Mistrz Polski w biegach przełajowych, a za nim walczyła banda leszczy-amatorów. Było tak: przełajowy mistrz Polski od razu odfrunął od stawki w inny wymiar tempa. Gdy się mijamy patrzę na garmina, ja mam 2.25km, czyli on ma 2.75km. 500 metrów na takim odcinku! Fiu, fiu! Za nim różnice są mniejsze ale pomimo, że biegnę samobójcze 3:40 na km nie jestem w czubie. Okolice 7-8 miejsca. Przed samą strefą zmian przyspieszam i kończę bieg na 4 miejscu.
Prawie nikt nie zmienia butów, ja zmieniam. Dlatego opuszczam strefę zmian na powrót na 7 miejscu (noski to dobry patent na taki Duathlon, nie wiedziałem tego) Początek roweru pod wiatr, przede mną uformowała się grupka (drafting dozowolony) trzeba zacisnąć zęby i dogonić. Wypluwam płuca i doganiam. Są tu już wszyscy poza liderem.
Praca na zmianach. Ale to przecież bez sensu, przegram na zmianie butów! Trzeba stąd uciekać! Najpierw chce tak na kilka km przed strefą, ale to przecież tylko 20km, trzeba już. Atakuję! Mega wysiłek i mały efekt, są bardzo blisko. I tak cały czas. Na szczęście pojawiają się małe hopki, tam mam trochę większe zyski. W końcu przestaję się odwracać. Gnam ile sił do strefy zmian. Przełajowca nie widać na horyzoncie, skoro biega o niebo lepiej, to musiałby o piekło gorzej jeździć na rowerze, a tak najwyraźniej nie jest. Przy zmianie butów tracę przewagę. Kolejny zawodnik rusza od razu za mną.
Najpierw atawistyczna próba ucieczki, potem myśl, poczekać, schować się za plecami i zobaczyć, co przyniesie finisz. Czekam ale różnica to stabilne 50 metrów, to może jednak atak. Przede mną bardzo długie 2km i jest meta. Mój pierwszy Duathlon, całkiem fajna masakra