poniedziałek 26, Maj, 2014

Cracovia Maraton 2014

IMG_0263Gdyby organizatorzy XIII Cracovia Maraton sprawdzili termin planowanego biegu to wiedzieli by, że będzie on w tym samym czasie gdy juwenalia w Krakowie a to oznacza jedno – będzie padać. Trzynasta edycja maratonu krakowskiego od początku była feralna, najpierw planowana trasa maratonu nie znalazła uznania wśród biegaczy, potem była ona zmieniana kilka razy a ostatni raz na dzień przed startem kiedy to na skutek fali powodziowej Wisła zalała część trasy w efekcie czego nie posiadała ona atestu.

Organizatorzy też w czasie planowania biegu nie ustrzegli się od wpadek ale wysłuchali głosu biegaczy i w sam dzień startu wszystko było zorganizowane perfekcyjne.

Zapisałem się na ten bieg niesiony euforią po wiosennym półmaratonie warszawskim, ale na kilka dni przed startem nie chciałem biec. Miałem nadzieję, że organizatorzy na skutek pogody odwołają imprezę, ale skoro się tak nie stało to trzeba była startować. Wiedziałem, że na starcie będzie kilku Vege Runnersów, będą także inni znajomi bo to przecież start w domu, w Krakowie. Nie było wyjścia pojawiłem się 18 maja rano na rynku w Krakowie.

Przed startem byliśmy umówieni z Tomkiem, Grześkiem i Łukaszem, że pobiegniemy razem na 3:15, niestety nie udało mi się ich spotkać na starcie. Okazało się, że ustawiłem się za 100-200m nimi a ponieważ, po starcie utknąłem w korku to dałem sobie spokój z gonieniem ich.

Pierwszy raz biegłem w maratonie zupełnie na luźno, bez walki o wynik ot tak by cieszyć się imprezą. Ponieważ trasa składała się z dwóch pętli a na każdej z nich było kilka nawrotek o 180 stopni to mogłem zerkać gdzie są moi koledzy z drużyny i ile mi jeszcze do nich brakuje. Postanowiłem biec spokojnie ale mocno i w efekcie udało mi się dogonić chłopaków na 37km. Za to na 40 km spotkałem samego prezesa Bartezzza co prawda na rowerze, który dogładał swoje owieczki. Przy tej okazji wypada podziękować Cristobalowi, który w swóch charakterystyczny cierpki sposób kibicował na trasie i motywował do dalszego wysiłku.

Podsumowując impreza była bardzo udana organizacyjnie. Trasa ciekawa, stolików z wodą tak dużo, że czasami miałem wrażenie, że one się nie kończą tylko są zawsze. Wolontariusze zaangażowani, kibiców sporo, dużo znajomych twarzy. Towarzysko też dobrze, kilka życiówek się pojawiło wśród Vege Runnersów, nasze koszulki było widać na trasie, wsparcie w zespole było. Czyli jeśli na wiosnę w Krakowie było tak dobrze, to jesienią w Warszawie będzie ultra dobrze, do zobaczenia !

Smrool

Vege Runners
412 Świdziński Tomasz 3:17:13
566 Gregorczyk Łukasz 3:22:30 (PB)
567 Tomasz Pajak 3:22:30
669 Francuz Konrad 3:25:07 (PB)
1485 Opolski Marcin 3:41:10
1688 Korczak Konrad 3:44:06
2072 Pełka Tomasz 3:51:28
4169 Onik Adam 4:29:04
4195 Paszkowska Joanna 4:29:35
4388 Baron Dariusz 4:35:02
5177 Skowroński Marcin 5:12:41

Vegan Mission
1270 (K39) Domaradzka Violetta 3:37:11

Union Deportiva Vege (Hiszpania)
1458 Foguez Jimenez 3:40:46

Run Vegan
3721 Pachut Przemysław 4:19:32

relacja Peepuck’a